Startupy potrzebują czegoś więcej niż pieniędzy

Startupy chcą z doświadczeń dużych firm korzystać. Z ich infrastruktury, kontaktów, doświadczeń. Na rynku jest coraz więcej pieniędzy na innowacje. W sytuacji, gdy problem z finansowaniem – wydaje się – schodzi na drugi plan, wsparcie na poziomie tworzenia modelu biznesowego, jego dostosowanie do warunków biznesowych w kraju, jak również opracowanie strategii rozwoju, szczególnie zyskują na znaczeniu.

Zdjęcie

Prywatne firmy coraz częściej chcą finansować startupy /123RF/PICSEL
Prywatne firmy coraz częściej chcą finansować startupy
/123RF/PICSEL

Zwiększenie dostępności do taniego kapitału jest kluczowe w programie wspierania innowacyjności i startupów. Już niedługo na rynek trafią setki milionów złotych. Finansować startupy chce już nie tylko sektor publiczny, ale coraz częściej także prywatne firmy, które tworzą własne wehikuły inwestycyjne i fundusze.

Granty wspierające inicjatywy badawczo-rozwojowe oferuje m.in. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju; Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Agencja Rozwoju Przemysłu, Polski Fundusz Rozwoju dysponują natomiast pieniędzmi na wspieranie startupów na wczesnym etapie ich rozwoju lub realizacji planów nakierowanych na komercjalizację, rozwój eksportu bądź umiędzynarodowienie. Duże firmy w Polsce tworzą własne programy dla startupów.

Reklama

Okazuje się, że pomimo ogromnych pieniędzy, które kierowane są do rodzimych startupów, wciąż jeszcze mają one problemy z pozyskaniem kapitału na rozwój. Zwłaszcza we wczesnej fazie działania.

Miliony na rozwój

Jak to w końcu jest z tymi funduszami dla startupów? Tłumaczyć to można na wiele sposobów. Jednym z nich jest trudność w ocenie potencjału danego projektu. Nie bez znaczenia jest także ryzyko, które skutecznie tłumi optymizm inwestorów. Czynnikiem, który będzie w coraz większym stopniu odgrywać istotną rolę jest zaś rosnąca popularność startupów i wyraźny wzrost firm na rynku, które za takie chcą być uważane.

Z raportu "Polskie Startupy. Raport 2016" przygotowanego przez Startup Poland wynika, że w Polsce działa około 2,7 tys. takich przedsiębiorstw. Ta wartość może być jednak znacznie zaniżona. Słychać głosy, że spółek innowacyjnych w Polsce potencjalnie jest nawet trzy razy więcej. Skąd taki dysonans? Winna jest metodologia, a raczej jej brak, czyli tego, co i w jaki sposób możemy nazwać dzisiaj startupem. W raporcie "Przedsiębiorczość startupowa", przygotowanym przez MSZ, autorzy wskazują, że w Polsce nie doczekaliśmy się jasno określonej definicji startupu.

Niezależnie jednak od tego jak do startupów podejdziemy, powstaje ich coraz więcej. Równocześnie także instytucje rozwojowe w coraz większym stopniu tworzą specjalne, dedykowane innowacjom i pracom badawczo-rozwojowym programy. Celem jest stworzenie pełnego ekosystemu prorozwojowego dla startupów.

Mentor potrzebny od zaraz

W końcu rzecz nie tylko w pomocy wybranym przedsiębiorcom, ale - co jest wspólne dla wszystkich programów wspierających ten ryzykowny sektor - wykreowanie siatki wzajemnych relacji i powiązań między pomysłodawcą, ekspertem i tanim źródłem finansowania, który będzie prężnie działać także po zakończeniu bieżących programów, a w bardziej odległej przyszłości - w okresie stopniowego wygaszania pieniędzy unijnych.

I tu rola kapitału prywatnego, który nie ma być jedynie źródeł pieniędzy. Przedsiębiorca potrafi spojrzeć na pomysł z odpowiedniej perspektywy. Przede wszystkim jednak ocenić czy dany model biznesowy, koncepcja rozwoju jest faktycznie adekwatna do projektu i przyszłej wizji na komercjalizację, sprzedaż czy - realizację kolejnych etapów wzrostu.

Najczęściej wymieniane przez startupy powody porażek jakie poniosły, na co wskazuje raport, to:

- błędy w poszukiwaniu inwestorów, nieprzygotowanie do kontaktu, brak wyjścia "na rynek";

- brak konsultacji modelu biznesowego z ludźmi z branży, potencjalnymi użytkownikami, inwestorami;

- problemem nie jest to, że startupy nie mają pieniędzy, problemem jest to, że nikt nie przygotowuje właścicieli tych firm do prowadzenia biznesu. Okazuje się, że prowadzenie biznesu to nie tylko biurko wynajmowane w przestrzeni coworkingowej. To biurokracja, umowy, faktury, podatki, setki i ciężka praca;

- ryzyko umowy inwestycyjnej - niezrozumiałe, niekorzystne, nieprzyjazne dla startupu zapisy.

Łączenie dwóch światów: dużych i małych, tworzenie wspólnej platformy dla wymiany myśli i wspólnych prac jest dzisiaj koniecznością. Dotarcie do dużego partnera jest dopiero początkiem drogi. O wiele trudniej przekonać potencjalnego inwestora do swojego pomysłu. Startupy sięgają daleko w przyszłość, próbują wdrożyć niekiedy rozwiązania, których dzisiaj nie ma, są jedynie w sferze marzeń. Barierą często jest komunikacja. Partnerzy biznesowi pochodzą z innych światów, odmiennie pojmują do kwestii ryzyka, niepowodzenia, zwrotu z zainwestowanego kapitału. Inaczej postrzegają etapy rozwoju i oceniają szanse bądź bariery.

Będzie lepiej?

Przez trudność z kontaktem z inwestorem spora część startupów pośrednio pozbawia się szans na pozyskanie kapitału. Z drugiej strony niejasne reguły gry, próba przejęcia pomysłu, nie tworzą jednak klimatu dla wzajemnego zaufania. Przez to relacje firma/startup często oparta jest na niepewnych i nietrwałych filarach. Może dlatego startupy nie korzystają z dostępnych pieniędzy. Według badania Fundacji Startup Poland ponad połowa krajowych firm na wczesnym etapie rozwoju (52 proc.) finansuje swoją działalność przede wszystkim ze środków własnych.

Startupy z jednej strony, a firmy, które są zainteresowanie realizacją prac badawczo-rozwojowych i współpracą wspiera także rząd. Trwają prace (i konsultacje) nad projektem "drugiej ustawy o innowacyjności", która zakłada m.in. o zwiększeniu wysokości odliczenia z tytułu ulgi B+R, rozszerzeniu katalogu kosztów kwalifikowanych, wprowadzeniu ulgi B+R dla podmiotów ze statusem centrum badawczo-rozwojowego; umożliwieniu korzystania z ulgi B+R dla części przedsiębiorstw działających poza specjalnymi strefami ekonomicznymi.

mk

Artykuł pochodzi z kategorii: Innowacje - Wiadomości

Więcej na temat:Start-up | firmy | przedsiębiorcy | NCBR | innowacje

Zobacz również

  • Łódzka fabryka innowacji

    Łódzka – największa na świecie – należąca do P&G fabryka Gillette zajmuje 190 tys. m2, czyli powierzchnię równą 27 boiskom piłkarskim, zatrudnia 1200 osób, nie generuje odpadów i wciąż... więcej